Tak, każdy powinien chociaż raz w życiu zobaczyć się z terapeutą — polemika z Konstantym Pilawą.

Zobaczyłam artykuł («Czy w kulturze terapeutycznej każdy powinien chodzić na terapię?») autorstwa Konstantego Pilawy, opublikowany na łamach Klubu Jagiellońskiego, o tym że żyjemy w kulcie terapii i zainteresowanie nastolatków terapią sprawia, że “prawdziwych” chorych się bagatelizuje i… no nie, po prostu nie mogę zdzierżyć kolejnego samozwańczego eksperta, który znów pisze dla samego pisania, dla kontrowersji, a tak naprawdę nie ma pojęcia o czym mówi.

Mówię to jako osoba z pokolenia lat 90., która swoje leczenie i terapię zaczęła zbyt późno, ponieważ przez całe moje nastoletnie życie słyszałam, że nie mogę iść do psychologa/psychiatry, przecież ja jestem normalna, a to się będzie za mnie ciągnęło, będę miała żółte papiery i wyrobioną opinię.

Trudne początki

Kiedy pierwszy raz zasugerowano mi terapię, moją odpowiedzią było kategoryczne zaprzecznie. Lekarze przy każdej hospitalizacji, na którą również zazwyczaj nie chciałam się zgodzić, przy każdej próbie samobójczej, mówili mi, że muszę iść na terapię, bo właśnie tego wymaga moje zaburzenie osobowości. Ja natomiast nie chciałam brać leków, na zalecenie o terapii reagowałam śmiechem i mówiłam, że równie dobrze mogę pogadać z przyjaciółką i wyjdzie na to samo.

Terapię, tak na poważnie, a nie kończąc po jednej-dwóch wizytach, zaczęłam dopiero w 2014 roku, czyli dziesięć lat po tym, jak dostałam (a właściwie moi rodzice dostali) pierwsza informacje o tym, że powinnam zacząć na nią uczęszczać.

Mamy teraz 2023 rok.

Od tego czasu tylko raz zmieniłam terapeutę, a sama terapia stała się jedną ze stałych w moim życiu. W międzyczasie doszły mi trzy diagnozy.

Zaburzenia depresyjne i lękowe.

Zaburzenia odżywiania.

ADHD.

TERAPIA URATOWAŁA MI ŻYCIE.

Od mojej ostatniej proby samobójczej, w grudniu, miną 4 lata.

Od ostatniego aktu autoagresji — 2.

Pokonałam bulimię.

Nauczyłam się zdrowej relacji z jedzeniem.

Żyję.

Skończyłam studia, co było dla mnie nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu.

Pokonałam cholernie dużo ograniczeń, które wynikały z mojej psychiki.

A przede wszystkim, mam siłę, żeby mówić o tym, co przeszłam, również w szpitalach i pomagać innym osobom.

Dzięki terapii miałam siłę walczyć z lekarzami, prosić o profesjonalne leczenie i prawidłowe podejście do pacjenta, kiedy oni już dawno spisali mnie na straty.

Czym jest profilaktyka i dlaczego nie powinniśmy jej się bać?

W profilaktyce nie chodzi o to, żeby umniejszać “prawdziwym” chorym. Jeśli, jako kraj, inwestujemy w profilaktykę raka, który rocznie zabija X osób, które, gdyby zostały wczesniej zdiagnozowane, mogłyby pokonać chorobę lub przynajmniej poprawić komfort życia , to nie po to, by zepchnąć w cień osoby z danym rozpoznaniem.

Kiedy organizowane są akcje zachęcające do badań na obecność wirusa HIV, to nie po to, by umniejszać osobom seropozytywnym. Wręcz przeciwnie, im więcej się o tym mówi, tym mniej stygmatyzacji i tym większy komfort życia.

Ja zaczęłam leczenie dopiero po pierwszej próbie samobójczej. Gdyby nie takie tabu związane z leczeniem psychiki, być może nie doszłoby nawet do pierwszej próby, nie mówiąc o kolejnych.

Nie czułabym wstydu, lecząc się w szpitalu. Moje pierwsze hospitalizację wyglądały tak, że oszukiwałam wszystkich, że gdzieś wyjechałam, podczas gdy tak naprawdę leżałam na oddziale i dochodziłam do siebie.

Ten wstyd rozpierdał mi życie.

Sprawiał, że czułam się gorsza.

Nie chciałam się leczyć, bo wtedy może mogłabym udawać “normalną”, chociaż byłam uzależniona od autoagresji, miałam chorą relację z jedzeniem, wchodziłam wyłącznie w toksyczne relacje, każdego dnia coraz bardziej się nienawidziłam, coraz więcej mojego ciała zdobiły brzydkie blizny, a raz na kilka miesięcy, po raz kolejny, próbowałam popełnić samobójstwo, walcząc jednocześnie z lękiem przed śmiercią.

Dlatego nie mam zamiaru narzekać, że teraz nastolatki mają łatwiejszy dostęp do terapii, chociaż ten dostęp jest łatwiejszy tylko pod pewnymi warunkami.

Po pierwsze — rodzice muszą wyrazić na nią zgodę.

Po drugie — zazwyczaj muszą płacić za nią grube pieniądze.

Niestety, leczenie psychiatryczne w Polsce nierzadko to luksus, zarezerwowany wyłącznie dla osób ze stabilną sytuacją finansową.

Musimy zająć się psychiatrią dzieci i młodzieży

Psychiatria dzieci i młodzieży jest w ruinie. Są województwa bez szpitala psychiatrycznego. Są takie z jednym, o wątpliwej jakości świadczonych usług, ze znęcającym się nad dzieciakami personelem, gdzie na swoje miejsce czeka się miesiącami.

W Bielsku Białej pierwszy wolny termin przyjęcia na oddział psychiatryczny to sierpień.

We Wrocławiu, Sosnowcu i Warszawie — listopad.

W Bydgoszczy już nawet nie ma terminów na ten rok, tylko mamy pierwszą wolną opcję na luty 2024. Inny bydgoski szpital ma termin dopiero na przyszły kwiecień.

Kolejny warszawski szpital i Kraków — druga połowa przyszłego roku.

Gdańsk proponuje końcówkę przyszłego roku, a Kraków — początek roku 2025.

To jeśli chodzi o planowe przyjęcia.

Jeśli natomiast chodzi o przyjęcia pilne, to rekordzistami są Bydgoszcz (lipiec,2023), Sosnowiec (sierpień, 2023), kolejny bydgoski szpital (styczeń, 2024), Kraków (lipiec, 2024) i Gdańsk (listopad, 2024).

Na terapię można czekać nawet dłużej niż rok (wiadomo, to głównie zależy od nurtu).

Na wizytę u psychiatry kilka miesięcy.

Co ma zrobić matka, która boi się o życie dziecka, a nie stać ją na prywatną wizytę u psychiatry, na NFZ terminy są niedorzeczne, a w szpitalach nie ma miejsc?

Dlatego narzekanie na popularyzację terapii wśród młodych, to splunięcie tym wszystkim dzieciakom, które popełniły samobójstwo, bo nie dostały się do lekarza/terapeuty, w twarz.

To splunięcie w twarz pogrążonym w żałobie rodzinom.

Śmiertelna ignorancja

Kiedy ja zaczynałam mieć pierwsze problemy psychiczne, w okresie gimnazjalno-licealnym, nauczyciele udawali, że tego nie widzą. Nauczyciele woleli plotkować między sobą czy wyśmiewać się, że ta głupia Kasperowicz znów się pocięła, zamiast wezwać moich rodziców, poinformować pedagożkę szkolną czy ze mną porozmawiać.

Zmieniłam szkołę w ostatnim semestrze klasy maturalnej. Kiedy pedagożka zapytała mnie dlaczego, to dopiero wtedy jej powiedziałam, że mam za sobą próbę samobójczą. Zapytała się mnie wówczas, dlaczego nie przyszłam z tym do niej. Odpowiedziałam jej, że jaki w tym sens, skoro wielu nauczycieli miało świadomość tego, że się tnę i nic z tym nie zrobili.

Moją “winą” było to, że wypracowałam sobie specyficzną reakcję obronną — śmiech.

Więc kiedy pytali mnie o sznyty, ja się śmiałam. Ale śmiałam się też na jakimś przedstawieniu zorganizowanym przez moją klasę, w momencie wygłaszania mojej kwestii, tylko dlatego, że się zestresowałam. Natomiast kadra pedagogiczna sklasyfikowała mnie odgórnie jako atencjuszkę i, no cóż, olała.

Dlatego jako pacjentka psychiatryczna z dziesięcioletnim stażem, nie mam nic przeciwko temu, że dzieciaki chodzą na terapię. Nie mam nic przeciwko, że zaczynają czytać o różnych zaburzeniach i szukają pomocy, kiedy coś u siebie podejrzewają.

Dla kogo więc jest terapia?

Wiecie, terapia nie jest tylko dla chorych czy zaburzonych psychicznie.

Terapia może ci pomóc przejść przez rozwód swój czy rodziców.

Terapia może ci pomóc uporać się z żałobą.

Terapia pomaga dysfunkcyjnym związkom czy małżeństwom.

Terapia pomaga, kiedy presja, chociażby ta w pracy czy szkole, cię przytłacza.

Jeśli dobra dostępność terapii czy społeczna świadomość na jej temat uratuje chociażby jedno smutne, zagubione dziecko, to nie mam nic przeciwko. Nawet jeśli kolejne dziesięć osób będzie błędnie podejrzewać u siebie chorobę psychiczną i konkretny specjalista to wykluczy.

To będzie jedno ocalone życie, które mogliśmy stracić, gdyby w porę ktoś się nim nie zainteresował.


Moje teksty mogą powstawać dla Was za darmo tylko dzięki Waszemu wsparciu.

Jeśli tekst ci się podobał, rozważ zasubskrybowanie mojego bloga, zostawienie komentarza lub udostępnienie tego dalej.

Jeśli masz taką chęć, możesz mnie również wesprzeć finansowo.

PayPal: https://www.paypal.me/RienkaKasperowicz

BuyCofee.to: https://buycoffee.to/pok0chawszy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *